Od dosyć dawna włączam elementy oceniania kształtującego w proces edukacyjny. Im dłużej pracuję w ten sposób, tym więcej plusów dostrzegam. Trudność przychodzi, gdy nie mogę na bieżąco prowadzić samooceny uczniowskiej. Ale nie ma przecież sytuacji bez wyjścia 😉
Należę do grona osób umiarkowanie niezadowolonych z przejścia w tryb online. Dostrzegam wiele plusów nauczania na odległość (choćby to, że dzieciaki zwykle wycofane potrafią pięknie rozkwitnąć). Oczywiście brakuje mi bezpośredniego kontaktu z młodymi ludźmi (tak ważnego w nauczaniu, jeśli nie najważniejszego), ale ponieważ nie mam na to wpływu, pogodziłam się z sytuacją.
co z tym ocenianiem?
Są jednak takie elementy, na których zależy mi równie bardzo, jak na codziennych spotkaniach. Należy do nich między innymi samoocena. Już na początku tego roku szkolnego, wraz z wdrażaniem programu własnego (więcej na ten temat przeczytacie choćby <tu>), zdecydowałam, że to sami uczniowie będą kontrolować, czego się nauczyli. Każdy z nich otrzymał wydruk z umiejętnościami zaczerpniętymi z podstawy programowej i polecenie, by monitorować własne postępy (gdybyście chcieli zobaczyć, jak to zaplanowałam, zajrzyjcie do tego <wpisu>).
Wszystko pięknie. Szkoda, że wydruki są całkiem offline i mam do nich zdecydowanie utrudniony dostęp. Cóż było robić? Potrzebowałam rozwiązania alternatywnego. Z pomocą przyszły mi formularze Google. Przydatność tego narzędzia nie ma chyba końca 😉 Im dłużej nad tym myślę, im więcej form wykorzystania wymyślę, tym bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu.
samoocena? jestem na tak!
Jak to wygląda? Podzieliłam wszystkie umiejętności na trzy obszary (tak to zresztą wygląda również w nadrzędnym dokumencie) i przeniosłam w formie ankiety do sieci. Zdaniem uczniów było określenie własnego poziomu opanowania każdego z elementów. Okazało się, że jest to i łatwe i trudne zadanie. Przeczytawszy odpowiedzi wiem jednak, że każdy starał się dokonać realnego, obiektywnego podsumowania. I to cieszy najbardziej.
To, co widzicie poniżej, to pierwsza część ankiety. Są jeszcze dwie (językowa i dotycząca tworzenia tekstu własnego). Jeśli macie ochotę, przejdźcie je wszystkie 😀
Całość jest prosta nie tylko w przygotowaniu, ale również dalszej obsłudze. Wyniki monitoruję na bieżąco, mogę je zebrać w arkuszu kalkulacyjnym i porównywać po każdym miesiącu. Przede wszystkim jednak zachęcam (żeby nie powiedzieć: zmuszam) do zatrzymania się i zastanowienia nad tym, co dzieje się na zajęciach. Nawet jeśli wiadomości lecą “w eter”, młody człowiek ma świadomość, co powinien wiedzieć. Czy zechce się nauczyć? Nie wiem. Wiem jednak, że ma stworzone ku temu wszelkie możliwości 🙂
Co dalej z takimi wiadomościami zrobić? Wykorzystać podczas wystawiania oceny półrocznej i rocznej. Te niestety nadal zobowiązana jestem wyrazić cyfrą (i pewnie niezbyt prędko się to zmieni). Tego nie lubię najbardziej ze wszystkiego, co spotyka mnie w szkole, więc każda pomoc jest na wagę złota 😀
Ciekawa jestem z jakich rozwiązań Wy korzystacie. Koniecznie dajcie znać 🙂
Komentarz do “zamiast oceny”
Zatrzymałam się na zadniu odnoszącym się do samooceny uczniów : “Wykorzystać podczas wystawiania oceny półrocznej i rocznej”. W jaki sposób można ją wykorzystać? Nie mogę się nią kierować, bo uczeń (pomijając skrajności – gdy zaznaczy odpowiedzi, że wszystko umie, a okaże się, że niewiele umie) może albo nieświadomie zawyżyć swoją samoocenę, albo ją zaniżyć. Więc jak mogę informację o tym, jak uczeń siebie postrzega, wykorzystać przy wystawianiu ocen semestralnych? Przepraszam, wkręciłąm sie w temat. 🙂