<źródło> |
Dawno, dawno temu, na początku mojej kariery nauczycielskiej (chyba w drugim roku pracy) trafiłam na bardzo specyficzną klasę. Nie dość, że rozpierała ich energia fizyczna (wspinali się niczym Tarzan po najmniej oczekiwanych elementach architektury szkolnej), to byli jeszcze bystrzakami. Lubili mierzyć się z różnymi wyzwaniami i najczęściej podczas zwyczajnych dopadał ich nuda (czytaj: przeszkadzali sobie i innym dla urozmaicenia czasu). Że nie wspomnę o liczbie dyslektyków w tym zespole. Nie ukrywam, że sporo czasu zajmowało mi wymyślanie metod pracy, które pozwalały osiągnąć zadowalające wszystkich rezultaty.
Wtedy po raz pierwszy wykorzystałam na lekcji grę. Musiałam zrobić powtórzenie do klasówki z części mowy i pomyślałam, że zaproponuję scrabble. To był strzał w dziesiątkę. Bawiliśmy się świetnie, powtórzyliśmy co trzeba było i sprawa została zamknięta. Po jakimś czasie opracowałam najprostszy model gry planszowej do wszelkiego typu powtórek, ale na ten temat kilka słów już napisałam i może jeszcze kiedyś napiszę.
Nie wiem kto, tak naprawdę, miała większą frajdę. Wszyscy powitali ją zgodnym: WOW i ALE FAJNIE. Nie pomyśleli nawet, że za sprawa tak prostej sztuczki popracują nad koncentracją, spostrzegawczością oraz koordynacją pomiędzy ręką i okiem (gdyby nie moje mądre studia podyplomowe też pewnie bym o tym nie pomyślała, hehe). Przyjemnie było obserwować młodszą, podstawówkową grupę, w której najważniejsze było, kto wygra (wspomaganie się hasłami :”skuś baba na dziada” doprowadziło mnie do wniosku, że niektóre wyliczanki są nieśmiertelne).
Równie ciekawe było podglądanie gimnazjalistów, którzy niemal z namaszczeniem przekładali kolejne elementy wieży tak, aby jej nie przewrócić (w przeciwieństwie do młodziaków pracowali w absolutnej ciszy). Największe jednak wrażenie zrobiła na mnie trzecia grupa. Nieoczekiwanie dla mnie uznała, że takie układanie jest nudne i zaczęła tworzyć wzory, jak z kostek domina (a nieodłącznym przewracaniem oczywiście,hehe). Normalnie SZOK i +10 za kreatywność 🙂
Mamo, mamo zobacz jaki statek kosmiczny zbudowałem.
<źródło> |
PS Tych wszystkich, którzy nie znają Jengi gorąco zachęcam do spróbowania. I wcale nie potrzebujecie Kochani oryginalnego zestawu klocków. Wystarczy kupiony w sieciówce komplet za kilkanaście złotych. Przecież zabawa będzie taka sama 🙂