Internety oszalały. Znów na forach przelewa się fala dyskusji na temat prac domowych. Zadawać? Nie zadawać? Jak działać z sensem?
Bycie nauczycielem to niełatwe zadanie. Wiem, to żadne odkrycie. Wiem również, że nie ma przymusu, by ten zawód wykonywać. Kiedy się już jednak zdecydowaliśmy, by kroczyć tą drogą, musimy być gotowi na nieustanne poszukiwanie najlepszych możliwych rozwiązań i metod. To, co jeszcze chwilę temu sprawdzało się doskonale, dziś może być już nieaktualne. Mam wrażenie, że tak właśnie dzieje się w przypadku zadań, zlecanych uczniom do domu.
Ostra krytyka, obecna we wszelkich mediach, skłania do refleksji. Wielu nauczycieli tkwi na stanowisku, zgodnie z którym prace domowe są niezbędnym elementem edukacji. Wielokrotne powtarzanie sprzyja wypracowaniu schematów, zgodnie z którymi młodzi ludzie działają (myślę tu głównie o przedmiotach ścisłych). Inni uważają, że gdy dzieci nie mają nic do roboty po lekcjach, nudzą się i przychodzą im do głowy głupoty.
Praca domowa z sensem
Nie chcę tu dyskutować z jednymi, ani drugimi. Napisze tylko, że żadne z tych zdań mnie nie przekonuje. Rzadko proszę, by moim uczniowie wykonali jakieś zadanie w domu i tylko w wyjątkowych sytuacjach jest to napisanie wypracowania. Najczęściej działamy projektowo. Indywidualnie lub grupowo, zależnie od charakteru wyzwania, które stoi przed młodymi ludźmi.
Jedną z ulubionych form pracy indywidualnej jest ostatnio przygotowanie vloga (rodzaju filmowego bloga) na temat lektury. Zaczęliśmy już w zeszłym roku, od realizacji nagrań, dotyczących “Hamleta” (o szczegółach przeczytacie <tu>). Tym razem na tapecie mamy “Ballady i romanse” Adama Mickiewicza.
Jak przebiega praca nad takim filmem? Zwykle umawiamy się na dwu- trzytygodniowy czas realizacji. Podaję uczniom zakres, który będzie podlegał ocenie, omawiamy ogólnie wyobrażenie o tym, jaki powinien być efekt końcowy i czekam. Kiedy prace spłyną, oglądamy je wspólnie i rozmawiamy o tym, co jest mocna strona wypowiedzi, nad czym warto byłoby popracować. Zwracamy uwagę przede wszystkim na elementy wymienione w kryteriach oceniania. Czasami odnosimy się tez to kwestii technicznych, choć nie są one priorytetowe (warto jednak starać się, by kolejne wytwory były lepsze).
Vlogowy zawrót głowy
Dlaczego warto wykorzystać vlogi na zajęciach? Równie dobrze mogłabym zapytać: dlaczego nie wykorzystywać? Plusów jest wiele. Zaczynając od analizy i interpretacji tekstu, poprzez selekcję informacji, na treningu publicznych wystąpień kończąc. Do tego koniecznie należy dodać indywidualizację procesu nauczania i ukłon w kierunku młodych ludzi, którzy miewają kłopoty z pisemnym wyrażaniem własnego zdania. Trudno przecenić tę formę pracy.
A co z uczniami, którzy nie chcą upubliczniać swojego wizerunku? Czy są zwolnieni z zadania? Nic z tych rzeczy. Za każdym razem, kiedy umawiamy się na nagrywanie filmu podkreślam, że nie musza występować osobiście. Jest kilka możliwości, wartych przemyślenia: można choćby wykorzystać jakiegoś stwora (np. stworzyć gadającego, skarpetowego potwora), który w imieniu ucznia i jego głosem przedstawi odpowiednie treści. Wszystko zależy od pomysłowości młodego człowieka 😉
Jak widzicie, nie staram się odpowiedzieć na pytanie: czy zadawać prace domowe? Dużo bardziej potrzebna jest nam refleksja na temat: jak zadawać, by miało to sens? Jeśli i Wy chcecie dołączyć do tych rozważań, przyjrzyjcie się kampanii #zadajęZSensem (przykłady własnych zadań z sensem możecie podawać do <padletu>). Stwórzmy wspólnie nową jakość edukacji 😉
PS Zwróćcie uwagę, na zamieszczoną w filmie ankietę. Będzie mi bardzo miło, jeśli weźmiecie w niej udział 😀