Jak to jest, kiedy po bardzo długim czasie postanawiasz zrobić dyktando? Niecodziennie 😀
Nadszedł ten dzień, w którym postanowiłam przeprowadzić w Potwornie Fajnej Klasie dyktando. Do tej pory unikałam takiej formy kontroli stopnia opanowania zasad ortograficznych jak ognia. Pomyślałam jednak, że czas skonfrontować się z mniej lubianą formą pracy i spróbować ją odczarować.
Dyktando? Bingo!
Jak to u nas bywa, nic nie może mieć “normalnego” przebiegu. Przypadków uczymy się <skacząc>, lekturę umieszczamy <w pudełku>, na dyktandzie zagraliśmy więc w bingo 😉 Całkiem ortograficzne. Mieliśmy już nieco podobne próby oswajania zagadnień gramatycznych (np. <trybiliśmy czasowniki>). Przeprowadzaliśmy je zwykle w oparciu o piosenkę, tym razem było inaczej.
Kilka lekcji w zeszłym tygodniu poświęciliśmy na przypomnienie zasad pisowni wyrazów z “ó” i “u”. Przy okazji odkodowaliśmy <ortograficzny rysunek> i zagraliśmy w muchę (znalezioną w przepastnych zasobach <printoteki>. Muszę tu koniecznie zaznaczyć, że powierzone uczniom zadania stanowiły nie lada wyzwanie. Nie usłyszałam jednak ani jednego słowa narzekania. Magia 😉
Już w momencie, gdy wytrwale kolorowaliśmy kwadraty (przy wspomnianej wcześniej kodowance), zaproponowałam Potwornie Fajnym Piątoklasistom napisanie dyktanda. Dzieci same przyznały, że ostatni raz robiły to chyba w pierwszej klasie (czy to możliwe?). Ponieważ listę słów otrzymały do domu i miały niemal tydzień na ich powtarzanie, nie wykazywały niezadowolenia. A ja obmyślałam, jak sprawdzić interesujące mnie zagadnienia.
Doszłam do wniosku, że:
- po pierwsze napisze specjalnie dla moich uczniów krótki tekst
- po drugie, nie będą oni musieli pisać całości, a jedynie wsłuchać się w to, co czytam i uzupełnić odpowiednimi przykładami kolumny tabeli.
W każdej kategorii należało wpisać cztery wyrazy. Kto tego dokonał, oddawał swoją kartkę. Koncentracja, cisza i brak czasu na konsultowanie się z zapiskami sąsiada to największe zalety takiego rozwiązania. Trzeba było wykazać się nie tylko znajomością zasad, ale również umiejętnością ich zastosowania, a przede wszystkim radzeniem sobie w nietypowej sytuacji. Kto to widział bowiem, by tak wyglądało dyktando?!
Ortograficzną historyjkę przeczytałam, bardzo powoli, trzykrotnie. Nie była przesadnie długa, ale zawierała wszystko, co trzeba. Na wyniki trzeba będzie jednak jeszcze chwilę poczekać. Jak się bowiem okazało, zostawiłam torbę z wszystkimi pracami w pokoju nauczycielskim 😉 Ot, samo życie.
2 komentarze “uważne dyktando ;)”
Pani Asiu, ma Pani fantastyczne pomysły, które “kupują” także moje Potwornie Fajne Dzieciaki. Chciałabym spróbować “uważnego dyktanda”, ale nie zrozumiałam na czym polegało. Dzieci wstawiały do tekstu wyrazy, które Pani im wcześniej podała do opanowania?
W trakcie dyktanda dzieci miały za zadanie wypisać do przygotowanej przez siebie tabeli słowa z “ó” niewymiennym, wymiennym, w zakończeniach oraz “u”. Samego tekstu nie znały, za to słowa pochodziły z ćwiczeń, nad którymi wspólnie pracowaliśmy wcześniej 😀
Wielką zaletą tego dyktanda był fakt, że nie trzeba było zapisywać całego tekstu. Wystarczyły pojedyncze wyrazy, po warunkiem występowania określonej trudności.