A gdyby tak… A gdyby tak zaproponować rodzicom działania, w których mogliby wesprzeć radą, pomysłem, dobry słowem innych rodziców? I wszystko to dla szeroko pojętego budowania dobrych relacji w społeczności szkolnej. Uda się, czy nie?
Uważam, że mam ogromne szczęście pracować w wyjątkowym miejscu. Indywidualne podejście do potrzeb każdego dziecka, nowatorskie metody pracy, dbałość o relacje- to nie puste hasła, mające zjednać przychylność rodziców, a codzienność. Wiele trudu i starań o to, by szkoła była przestrzenią przyjazną, a atmosfera służyła efektywnej pracy.
Rodzice są ważni
Nie co dzień chwalę się tym, gdzie pracuję, a powinnam. Koronacją podejmowanych przez społeczność inicjatyw jest rozpoczęcie starań o miano Budzącej Się Szkoły (jeśli nie zetknęliście się wcześniej z tym pojęciem, więcej dowiecie się <tu>). By jednak sprostać wymaganiom, konieczne są plany na nowe kierunki rozwoju. I tu mamy niemałe pole do popisu.
Sądzę, że na pierwszy ogień warto zając się dwoma zagadnieniami:
włączeniem rodziców w pracę szkoły;
oddawaniem odpowiedzialności za działanie w ręce młodych ludzi.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że rodzice siłą rzeczy są częścią społeczności szkolnej. Myślę jednak, że warto by było zaprosić ich do podejmowania nowych wyzwań (i tak, wiem, pracują, maja mało czasu, mogą nie chcieć większego zaangażowania). Być może znajdzie się ktoś, kto będzie miał czas i chęci oraz odpowiednie kwalifikacje, by na przykład przedstawić pozostałym zalety zdrowego odżywiania. Albo opowiedzieć pozostałym o tym, dlaczego ich nastolatek zachowuje się tak, że czasami ma się ochotę “urwać mu głowę”.
Marzę też o tym, by opiekunowie moi uczniów poprowadzili zajęcia z doradztwa zawodowego. Opowiedzieliby o wykonywanych przez siebie zajęciach i edukacyjnej drodze, którą pokonali, by zostać tym, kim są. Przy okazji następowałaby integracja środowiska. Przyjemne z pożytecznym.
Bardzo się staram dbać o moich szkolnych rodziców, wiem jednak, że wiele można jeszcze na tym polu zdziałać 🙂 Lekcje otwarte, spotkania indywidualne, zebrania warsztatowe. To wszystko już było 🙂 Wciąż jednak przed nami wspólne rajdy lub spływy kajakowe (dzieci razem z rodzicami, ależ to by była przygoda), może jakieś działania w ramach wolontariatu (wspólne szycie słoni?). Zobaczymy, co przyniesie los. I na co zgodzą się albo, co zaproponują sami zainteresowani 😀
Dajcie znać, jakie są Wasze pomysły na współpracę z rodzicami. Wiem, że mogę na Was liczyć 🙂 A może uważacie, że nie warto się tak starać? Szkoła wszak uczniem, nie rodzicem stoi? Napiszcie koniecznie.
2 komentarze “rodzice rodzicom”
Rajd rodzinny w bieszczadzkiej scenerii. Dzieci i ich rodzice. Bezcenne, inspirujące, integrujące. Comiesięczne wyjazdy do teatru, połączone ze wspólną kolacją i ciekawymi dyskusjami,tym razem wychowawca i “jego” rodzice. Warto się starać. Pozdrawiam. Joanna Pisula.
Wspaniale jest budować taka wspólnotę 🙂 Mam do czego dążyć 🙂