Po zajęciach poświęconych czasownikowi i rzeczownikowi, przyszedł czas na przymiotnik. Przyznam szczerze, że spotkało nas przy tej okazji mnóstwo zabawy (zamiast kserówki) 😀
Rozpoczynając cykl poświęcony przymiotnikowi wiedziałam, że moja Potwornie Fajna Klasa radzi sobie nieźle z odnajdowaniem tej części mowy w tekście. Wiedzieli już przecież, że określa on rzeczownik, a w wierszu pełni najczęściej rolę epitetu. Trzeba było tylko uporządkować to, co już poznali.
Narysujmy to!
Na początek wykonaliśmy rysnotkę, zbierającą podstawowe informacje (dzieci otrzymały ode mnie puzzle, które kleiły do zeszytu, uzupełniwszy najpierw stosownymi zapiskami). Zupełnie sympatyczny Potworek opowiada w niej o sobie (czyli przymiotniku). Cieszę się, że skutecznie kontynuujemy styl notatek obrany na początku roku szkolnego 😀
Po wstępnym powtórzeniu zabraliśmy się za stopniowanie. I znów kredki poszły w ruch, bo słowa pędziły po schodach, przyjmując właściwe formy. Kontynuacją tego zadania było uporządkowanie powierzonych przeze mnie słów. Każdy uczeń otrzymał kopertę z trzema kieszonkami (podobną do tej, którą zaproponowałam, gdy <filtrowaliśmy wiadomości>) i kartę z wyrazami (nie wszystkie pola zostały na niej uzupełnione, więc młodzi ludzie musieli wymyślić własne przymiotniki w wybranym stopniu). Należało wyciąć słowa (przy okazji ćwiczenie dla motoryki małej, uwierzcie, że bardzo potrzebne) i odpowiednio je przyporządkować, a później wsunąć do przegródek w kieszonce 🙂
Odszyfruj słowa 🙂
Dodatkową atrakcją było odkodowywanie ukrytych słów. Każde dziecko otrzymało zestaw wyrazów (nie tylko przymiotników) zakodowanych za pomocą szyfru GA-DE-RY-PO-LU-KI (stronę, która pomoże Wam zaszyfrować Wasze wyrazy, znajdziecie pod adresem <szyfry.matw.pl>). Należało odcyfrować zagadkę, odnaleźć przymiotniki i utworzyć od nich stopień wyższy i najwyższy.
Czas na ruch, czyli nasze zabawy z przymiotnikiem!
Sprawdziwszy poprawność wykonania ćwiczenia, udaliśmy się do sali gimnastycznej (całkiem normalnie, lubimy tam chodzi na lekcjach polskiego 😉 ). Kolejnym krokiem było bowiem tworzenie stopnia wyższego i najwyższego wylosowanych przymiotników (dzieciaki zapisały na małych kartkach swoje propozycje), prawdziwa gratka dla tych, którzy czekali na zabawy z przymiotnikiem. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że podając słowa, wspinali się na kolejne “stopnie” (stworzone z rozkładanej skrzyni gimnastycznej).
Jak łatwo się domyślić, był szał 😀 Choć nie uniknęliśmy słów, które nie powinny się pojawić (np. wyrazów, które się nie stopniują, bądź zostały zapisane w stopniu innym niż równy, stanowiły one jednak pretekst do dodatkowej rozmowy).
Po feriach czeka nas jeszcze doskonalenie odmiany przez przypadki (najlepiej w parze z rzeczownikiem). Przyznam, że już nie mogę się doczekać 😀
2 komentarze “zabawy z przymiotnikiem”
Jak czytam te wpisy to mam ochotę wrócić do szkoły, lekcje języka polskiego były dla mnie wielką przyjemnością w szkolnej edukacji, ale takie pomysły to byłoby dopiero coś – zazdroszczę uczniom Zakręconego Belfra!
😉 Dziękuję, staram się 😀