Jeśli jesteś rodzicem, którego dziecko właśnie rozpoczyna szkolną przygodę, prawdopodobnie odczuwasz rożne lęki. Zastanawiasz się, czy maluch sobie poradzi? Czy znajdzie przyjaciół? Jaki będzie nowy nauczyciel? Być może będę mogła Ci pomóc.
Na część z postawionych wyżej pytań odpowie książka Moniki Gregorczuk i Barbary Kołtyś “Szkolne wyzwania. Jak mądrze wspierać dziecko w dorastaniu”. Przyznam, że z ogromną ciekawością zabrałam się za jej lekturę i nie żałuję. Choć nie ze wszystkim, co w niej napisano się zgadzam.
W trakcie czytania towarzyszyła mi ciągle podwójna perspektywa. Z jednej strony jestem rodzicem, z drugiej nauczycielem. I jeśli chodzi o odczucia matki: gdybym nie miała pojęcia o tym, co to gotowość szkolna i jak pomóc dziecku w jej osiągnięciu, tu znalazłabym podpowiedź. Autorki dość obrazowo ilustrują swoje wskazówki konkretnymi przykładami zabaw i ćwiczeń. Zwracają uwagę na typowe zachowania młodego człowieka i sposoby radzenia sobie z nimi.
Z całą pewnością pozycja ta rozjaśniłaby moje wątpliwości związane z problemem dysleksji i dyskalkulii. Specyficzne trudności w nauce dotykają coraz większą grupę dzieci i dobrze, żeby rodzice wiedzieli jak i kiedy ewentualnie reagować, na co zwrócić uwagę.
Porusza również kwestię Zespołu Aspergera oraz ADHD. Tak jedna jak i druga przypadłość jest uciążliwa zarówno dla samego dziecka jak i jego dla otoczenia. Nawet jeśli nasze dziecko nie jest żadną z nich objęte, warto mieć świadomość, że być może ten jego kolega z ławki, który notorycznie przemieszcza się po klasie i przeszkadza, nie jest zwyczajnie niegrzeczny. Być może za takim zachowaniem kryje się coś, o czym nie wiemy.
Z drugiej jednak strony: jestem nauczycielem. Nie sposób o tym zapomnieć. Zobaczywszy tytuł rozdziału: “Czy można polubić nauczyciela?” ucieszyłam się. Wcześniejsze treści wskazywały na to, że twórcy książki powiedzą: owszem, jest wielu wspaniałych pedagogów. Niestety tak się nie stało.
W moim odczuciu nauczyciele zostali tu pokazani dość jednostronnie. Jako ci, którzy bywają niesprawiedliwi, krytykują albo są całkiem obojętni na problemy ucznia. Trudno mi z taką diagnozą się zgodzić. Oczywiście, istnieją tacy, ale istnieją również tacy, którzy się angażują, dbają o swoich wychowanków, interesują. Zabrakło mi choćby połowy zdania na temat takiej postawy nauczycielskiej braci.
Dla kogo zatem są “Szkolne wyzwania”? W mojej opinii głównym odbiorcą powinni być rodzice i młodzi nauczyciele. Książka dość dobrze pokazuje jak i dlaczego dziecko sześcioletnie będzie się zachowywać w ławce (słuchając różnych opowieści nie jestem pewna, czy wszyscy nauczyciele to wiedzą). Myślę również, że po jej przeczytaniu łatwiej do własnego dziecka dotrzeć.
Bardzo często zdarza się nam, rodzicom, zapomnieć o tym, że ten młody człowiek to nie mikroskopijny dorosły, a odrębny, nieukształtowany jeszcze organizm. Wydaje się nam, że taki pierwszoklasista, to powinien być już całkiem poważny i nie przystojną mu wygłupy oraz pewna niefrasobliwość w zachowaniu.
Nic bardziej mylnego. Sześcio- czy siedmiolatek ma pełne prawo do gwałtownego okazywania emocji, których nie potrafi rozpoznać i nazwać. Taki uczeń wchodzi właśnie w najważniejszy etap w swoim życiu, etap kształtowania osobowości, ale również nabywania wiedzy. A naszym zadaniem jest pomóc mu przejść przez ten czas w poczuciu bezpieczeństwa. I o tym przede wszystkim jest książka.
PS Raził mnie jeszcze taki mały szczegół. Od kilku lat nie funkcjonuje już ocena “mierna”, którą zastąpiono “dopuszczającą”. Niby to drobiazg, ale warto byłoby to poprawić, drogie Autorki.
2 komentarze “‘Szkolne wyzwania. Jak mądrze wspierać dziecko w dorastaniu?’”
Fajnie, że jednak są nauczyciele, którzy czytają, dokształcają się, chcą wiedzieć więcej nt. choćby 6 i 7-latków, ich rozwoju osobowości, ich prawa do okazywania emocji. Uogólnianie ogólnie nie jest dobre, więc i w kwestii nauczycieli na szczęście nie potwierdza się:).
Książka dotyczy dzieci w różnym wieku, ale akurat na sześciolatki szczególnie zwróciłam uwagę, bo wielu rodziców takich maluchów stoi na rozdrożu. Dobrze by było, gdyby zerknęli do "Szkolnych wyzwań", aby poczuć się pewniej w swoich decyzjach.