Czego Jaś się nie nauczy…

Zakręcony belfer

Taka sytuacja. Jak co rano jedziemy z Paniczem do szkoły środkami komunikacji miejskiej. Na jednym z kolejnych przystanków wsiada młoda mama z dzieckiem w wózku. Kupuje w automacie bilet i chowa go do kieszeni w kurtce. Nie kasuje. Droga przebiega harmonijnie, nie ma specjalnego tłoku. Tuż przed końcem trasy wsiadają dwie niepozorne postaci. Drzwi zamykają się, a równocześnie padają słowa: 

Dzień dobry, proszę przygotować bilety do kontroli.

Matka Polka, która nie zdążyła się w porę zorientować w sytuacji, zastyga w pół ruchu pomiędzy wózkiem a kasownikiem. Uprzejmy kontroler, nie doczekawszy się ważnego biletu, prosi o dowód osobisty. I tu zaczyna się właściwa scena. W Matkę Polkę jakby piorun strzelił. Zaczyna wykrzykiwać na cały głos, że przecież jeden przystanek może przejechać (! cóż za hipokryzja). I jak miała wózek puścić, żeby skasować bilet (choć kasownik miała na wyciągnięcie ręki)? A poza tym : “mógłby się Pan zająć uczciwą pracą, a nie bilety sprawdzać (znaczy jaką?!)”. Natychmiast zyskała oczywiście grupę wsparcia w podróżujących z nami emerytach. Jatka na całego.
Pewnie powiecie:

Dzień, jak co dzień. Nie ma się czym ekscytować.

Pewnie macie rację. Zastanawiam się tylko, jaką lekcję odebrał maluch siedzący w wózku? Czego się nauczył? Że krzycząc wystarczająco głośno można wmówić innym, że czarne jest białe i na odwrót? Że można bezkarnie obrażać tylko dlatego, że rzetelnie wykonują swoją pracę? Czy w końcu, że można dowolnie manipulować faktami, aby osiągnąć cel?
Nie jestem idealna. Popełniam błędy. Robię głupstwa. W odróżnieniu jednak od tej przypadkowo spotkanej matki, potrafię się do nich przyznać i ponieść konsekwencję. Bo na tym polega dorosłość. I tego chcę nauczyć moje dzieci. 
Zakręcony belfer

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

8 komentarzy “Czego Jaś się nie nauczy…”