No ładne rzeczy

Ci którzy mnie choć trochę znają wiedzą, że lubię samodzielnie wykonywać prezenty. Z różnych okazji, różnymi technikami. Ten wpis jednak poświęcę biżuterii. Sama niemal jej nie noszę (nie licząc kolczyków i obrączki, rzecz jasna), co przecież nie oznacza, że nie może się podobać 🙂


Poszukując niebanalnych ozdób, początkowo dla siebie, wszak i ja czasem muszę ubrać się “elegancko”, wpadłam w sieci na sutasz. Dla niewtajemniczonych, to technika haftu przestrzennego. Dawniej stosowana była głównie do wykańczania brzegów ubrań, dziś istnieje samodzielnie jako technika wykonywania ozdób. W czasie, kiedy tego typu błyskotki były mi potrzebne, nie miałam możliwości wykonać ich własnoręcznie. Skończyło się na zakupieniu zestawu pod kolor sukienki weselnej i pożyczeniu przepięknych kolczyków od jednej miłej Bemolki, dorosłej córki mojej koleżanki (która to zresztą, koleżanka, nie córka, twierdzi, że w życiu nie założyłaby czegoś takiego, bo wygląda strasznie babciowo, hehe), do sukienki poprawinowej.

Wkrótce jednak były święta, a w święta urodziny obchodzi moja Mami. Pomyślałam sobie, czemu nie? Przecież mogę zrobić dla niej jakiś mały komplecik. Zamówiłam koraliki, pooglądałam różności na stosownych stronach tematycznych i TADAN, powstały moje pierwsze sutaszowe dziełka. Przy ich produkcji nie kierowałam się żadnym konkretnym wzorem. Skomponowałam koraliki tak, jak podpowiedziała mi wyobraźnia.
Spodobały się takie ozdóbki mojej Jedynej i Niepowtarzalnej Siostrze, więc obiecałam, że i dla niej coś wymyślę. Tym razem miała wzorować się na znalezionych przez nią biżutkach. I to już było trudne. Przekonałam się, że czasem dużo łatwiej wymyślić coś samemu i mieć swobodę w kreowaniu, niż odwzorowywać coś, co już istnieje. Szybko okazało się, że posiadane przez mnie elementy mają niedokładnie takie rozmiary jak trzeba, w związku z tym całość osiągnie inny efekt. No cóż. Nie poddałam się jednak i powstał kolejny zestaw. Podobnie jak pierwszy zawierał kolczyki, ale zamiast przywieszki miał bransoletkę. 

Po wykonaniu wszystkich tych drobiazgów wnioski mam dwa:
1. na pewno nie są to jedyne zestawy, jakie wykonam, ale z braku czasu chwilo muszę na nich poprzestać;
2. (łączący się z pierwszym) ponieważ wykonanie takich błyskotek zajmuje sporo czasu, potrzebna będzie naprawdę duża okazja, abym znów siadała do nawlekania koralików (jedna taka rysuje się już na horyzoncie,hehe).

wasz belfer

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.