
Z jakiego świata najwięcej informacji czerpią młodzi ludzie? Ze świata memów 😀 Oczywiście to spore uproszczenie, ale przyznajcie, że jest w nim nieco prawdy. Dlaczego więc nie sięgnąć po to medium podczas omawiania lektur?
Wykorzystanie memów w trakcie lekcji, to od jakiegoś czasu dość częste zjawisko. Wielu nauczycieli chętnie sięga po taką formę pracy, by uczniowie choć odrobinę mogli odleźć siebie w gąszczu lekturowych zawiłości i znaczeń. Okazuje się, że nawet powstała akcja <Memoteka lekturowa>, w ramach której gromadzono zabawne obrazki dotyczące wybranych lektur.
baw się mem-ami ;), pracuj z tekstami
I na moich lekcjach były już wcześniej akcje z memami. W czasach, gdy istniały gimnazja (jak to strasznie brzmi, brrr), robiliśmy wiele szalonych rzeczy (możecie przeczytać o nich choćby <tu>). Nie widzę powodu, by pomimo zmian systemu, nie działać z uczniami w podobny sposób 😉 Nie czas jednak na narzekanie, że materiału dużo i lektury niekoniecznie dopasowane do upodobań młodych ludzi (czy w ogóle kiedykolwiek były). Czas wziąć się do roboty 🙂
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Obie moje klasy pierwsze liceum (jedna po szkole podstawowej, a druga po gimnazjum) otrzymały ostatnio zadanie, by opracować mem do omawianego własnie tekstu. A te nie były specjalnie zabawne. Ani, tym bardziej, łatwe. Tak się bowiem złożyło, że pracowaliśmy właśnie nad fragmentami “Księgi Hioba” oraz wybranymi mitami greckimi. Doskonały materiał badawczy.


Początkowy entuzjazm młodych ludzi z czasem ustępował refleksji, że zadanie wcale nie było takie proste, jak mogło się początkowo wydawać. Niby każdy potrafi stworzyć mem, ale żeby był śmieszny i jeszcze dotyczył konkretnego tematu, to mogło niektórych przerosnąć. Dlaczego? Głównie dlatego, że aby go opracować, trzeba dość dobrze zrozumieć tekst bazowy. Dopiero później zabrać się za przekształcanie.
analiza i interpretacja
Ciekawa rzecz spotkała mnie też przy okazji memów tworzonych do fragmentu biblijnego. Jeden z uczniów podniósł rękę i zapytał (nim zaczęliśmy działać), czy aby nie śmiejemy się z czyichś uczuć religijnych. Początkowo zadziwiła mnie taka wątpliwość, ale pomyślałam sobie, że to znacznie lepiej, że w głowie młodego człowieka zrodziła się taka refleksja (i że chciał się nią podzielić, by wyjaśnić wszystkie wątpliwości), niż to, byśmy pozostawili kogoś z przekonaniem, że wyśmiewamy czyjeś wierzenia (co, rzecz jasna nie miało miejsca).
Kiedy po powrocie do domu, opowiadałam rodzinie o tym, co działo się na zajęciach, padły słynne słowa:
Wy to się chyba tylko bawicie na lekcjach.
No, cóż. Moim zdaniem, tak naprawdę, z zabawą nie miało to wiele wspólnego 😉 A, że forma atrakcyjna dla uczniów? To chyba lepiej, niż tylko siedzieć nad podręcznikiem i rozwiązywać kolejne zadania (na to też oczywiście znajdujemy miejsce, bo stawiamy na różnorodność 😉 ).
Gdybyście mieli ochotę spróbować z uczniami tworzenia memów, zerknijcie na ten <generator>. Całkiem nieźle dawał sobie radę u nas. Może i u Was się sprawdzi 🙂
