Przeglądając ostatnio odmęty Sieci, trafiłam na taki oto obrazek. Skłoniło mnie to do pogłębienia refleksji na temat przydatności omawianych treści. I wiecie co? Doszłam do wniosku, że nic tak dobrze nie robi weryfikacji wymagań, jak ocenianie kształtujące.
Ocenianie kształtujące w bardzo wielu elementach pojawia się na moich lekcjach. Już w latach wcześniejszych uczniowskie prace opatrzone były informacją zwrotną. Tym razem postanowiłam pójść o krok dalej.
Ocenianie czy rodzaj relacji?
Przede wszystkim ogromną wagę przywiązuję do samooceny uczniowskiej. Bardzo zależy mi na tym, by dzieciaki podejmowały refleksję na temat własnego stanu wiedzy. W tym celu, co jakiś czas, proszę, by młodzi ludzie, korzystając z kolorów, (zielonego, żółtego i czerwonego) określili poziom własnych umiejętności (albo np. stan zeszytu).
Tej ocenie podlegać również będą prace klasowe. W poprzednich latach bywało tak, że wraz ze sprawdzoną klasówką, dzieciaki otrzymywały tabelę umiejętności i same zaznaczały, co i na jakim poziomie opanowały. Kiedy już wykonały to zadanie, dostawały, dla porównania, wypełnione przeze mnie kryteria.
Motywacja wewnętrzna potrzebna od zaraz
Z czwartaczkami postanowiłam pójść o krok dalej. Co prawda ich zadanie nie polega na dokonaniu oceny własnych umiejętności zawartych w pracy klasowej (do tego dojdziemy z czasem), pomyślałam jednak, że pozwolę dzieciakom na podjęcie decyzji, nad którymi kompetencjami chcą jeszcze popracować. Jak to widzę? Otóż, młodzi ludzie otrzymują sprawdzoną klasówkę z oznaczonymi kryteriami i umiejętnościami (stopień ich opanowania zasygnalizowany jest kolorem). Dołączona do pracy jest “Indywidualna Karta Poprawy”. W tej karcie każdy uczeń samodzielnie wpisuje to, co planuje poprawić, nad czym będzie pracować.
Za radą kliku osób, pod umiejętnościami do poprawy, dzieciaki zapiszą to, z czego są zadowolone, co im się szczególnie udało. Gdybyście chcieli zerknąć na przygotowaną przeze mnie klasówkę oraz kartę oceny wraz z indywidualną kartą poprawy, znajdziecie je <tu>.
Liczę na to, że wykonanie takie zwrotu w kierunku sensowności podejmowanych działań, może wyjść nam wszystkim na dobre. Młodzi ludzie poczują, że to, czego się uczą przyda się w życiu, a nie tylko na najbliższym sprawdzianie. Bo czyż dla sprawdzianów się uczymy?
4 komentarze “napiszemy klasówkę? ok!”
No, ciekawe:)
Hmmm bardzo ciekawe.Daje do zrozumienia nad czym trzeba popracowac. Świetny pomysł! 🙂
My dopiero zaczelismy przygode ze szkola i nie ociaga sie w nauce (czytanie, liczenie) gorzej jest z pisownią…. Nie chce mu die pisać :/
Mam wrażenie że połowa tego co uczą się dzieci w szkole, kompletnie nie przyda im się do niczego w życiu. Do tego jeszcze te koszmarne wymagania, zadań na dwie godziny odrabiania każdego dnia i drugie tyle do uczenia. W Skandynawii czegoś takiego nie ma..
Super. Też prowadzę ocenianie kształtujące, a raczej jego elementy. Moi dostają przed sprawdzianem tabelki z umiejętnościami obok jest miejsce na samoocenę przed sprawdzianem, a następnie moja IZ po sprawdzianie na czerwono i żòlto. BARDZO podoba mi się karta poprawy. Sprobuje z czwartakami i piatakami. Pozdrawiam