Panicz już całkiem dobrze radzi sobie z czytaniem i pisaniem. Do tej pory koncentrowaliśmy się na wyrazach nie zawierających trudności. Przyszedł jednak czas, aby to zmienić.
Właśnie zaczynałam się zastanawiać nad tym, jak ugryźć ortografię, kiedy otrzymaliśmy propozycję wypróbowania kart: “Ortografia z mrówką i borówką”. Bardzo się ucieszyłam mogąc wykorzystać gotowe narzędzia ułatwiające zapamiętanie zasad ortograficznych.
Zaczęliśmy od dokładnego obejrzenia zarówno obrazków, jak i podpisów znajdujących się na kartkach. Rozkładając kolejne elementy, rozmawialiśmy o tym, jaką zasadę dany wyraz reprezentuje (skupiliśmy się na pisowni “ó” i “u”). Każda reguła została umieszczona na osobnym kartoniku, więc mogliśmy tworzyć coś na kształt słoneczka, dokładając kolejne przykłady dookoła.
Dopóki mieliśmy do czynienia z dwiema, czy trzema zasadami, Panicz nie miał nawet cienia wątpliwości, gdzie kolejne słowo przyporządkować. Przy pięciu poczuł, że zadanie stanowi niezłe wyzwanie 🙂 Nie poddał się jednak i dzielnie dopasowywał do samego końca.
Skąd wiem, że nasza praca nie poszła na marne? Stąd, że poprosiłam syna o napisanie pierwszego w życiu dyktanda (to strasznie brzmi, ale wcale takie nie było). Do zestawy dołączona jest bowiem książeczka z krótkimi, żartobliwymi tekstami sprawdzającymi stopień opanowania materiału. Wypadł celująco (matka wariatka aż się wzruszyła).
Poza tym wcale nie zamierzamy poprzestać na takich jednorazowych ćwiczeniach. Zabawa z kartami, możliwość przekładania, manipulowania, odwracania (celem samokontroli), to idealne rozwiązanie do dalszego doskonalenia umiejętności poprawnego ortograficznie zapisu. Tak sobie nawet myślę, że wkrótce dołączymy własne wyrazy, dopiszemy dodatkowe reguły i będziemy się jeszcze lepiej bawić.
A jakie są Wasze sposoby na naukę ortografii? Podzielcie się doświadczeniami 🙂
Wpis z cyklu promującego rodzinne rozgrywki przy stole 🙂 <Grajmy!>