Lubimy aktywnie spędzać czas. Tak się szczęśliwie złożyło, że pomimo tego, iż mieszkamy w blokowisku, to mamy do dyspozycji całkiem spore podwórko (choć wolę mówić o nim: ogród, bo sąsiedzi bardzo dbają o imponujący wygląd kwiatów i krzewów, aż miło popatrzeć). Dlaczego by nie skorzystać z danej możliwości i nie spędzać czasu na wolnym powietrzu?


– rzut woreczkiem do celu,
– toczenie koła patykiem,
– przerzucanie piłki przez obręcz,
– odbijanie piankowej piłeczki,
– kręcenie hula-hop na ręce (okazało się, że to było bardzo trudne),
– bieganie wokół klombu (chyba ulubiona przez wszystkie dzieci),
– bule.
Zgrzaliśmy się, zmęczyliśmy, ale było cudnie (oczywiście w zmaganiach uczestniczyli wszyscy, nie wyłączając dorosłych, hehe). Na koniec wszystkie dzieci otrzymały medale za dobrą zabawę, zaangażowanie i przestrzeganie zasad fair play (warto o nich przypominać w trakcie). Przy okazji mieliśmy szansę porozmawiać o tym, że nie musimy być we wszystkim najlepsi. Różnimy się i każdy z nas ma różne talenty, więc w różnych dyscyplinach będzie wieść prym (tak często rodzice o tym zapominają, a szkoda).
O i tak minęło całe przedpołudnie. Kto by pomyślał?
2 komentarze “O jak… olimpiada sportów ogrodowych”
Takie Olimpiady są świetne, stosuję ten patent w mojej klasie. Jeżeli można chętnie się podzielę moim patentem na medale: kupuję trzy paczki ciastek Łakotki, jedne obowiązkowo kakaowe – to są medale brązowe, złote to najczęściej zwykłe z cukrem, a srebrne owijam folią aluminiową. Do tego trzy kolory kordonka – zapas starczy na długo i mamy świetne, pyszne medale:)
Belfer pozdrawia Belfra 🙂
PS Świetne pomysły na różne zajęcia! Przeglądam sukcesywnie archiwum i już wiem, że niektóre pomysły chętnie bym wykorzystała. Można?
Będzie mi bardzo miło 😀
PS Patent z medalami bardzo dobry. Tym razem jednak zależało mi na tym, aby wszyscy wygrali 😀