Aspekt czasownika. Jedno z tych zagadnień, które stanie się łatwe, gdy zrozumiemy mechanizm jego działania (to bardzo logiczne, wbrew temu, co myślą matematycy, hehe). Jeśli nie pojmiemy, o co w tej zabawie chodzi, temat pozostanie na zawsze “czarna magią”. Jak zatem nie dopuścić do sytuacji, w której uczeń stwierdzi: to nie dla mnie, nigdy się tego nie nauczę..? Wystarczy zagrać w karty 🙂
Tym razem do ćwiczenia wykorzystałam talię kart do “Piotrusia”. Zapewne znacie tę grę dla najmłodszych, w której należy dobrać pary, a ten, komu zostanie w ręku feralny Piotruś własnie (albo trzynastka), ten przegrywa.
Jak zabrać się do pracy? Najlepiej wspólnie z dzieciakami. Jeśli mamy dużą grupę, dzielimy na mniejsze zespoły. Zamiast wykorzystywać gotowe zestawy (mój był z księżniczkami, ale obrazki zostały przykryte samoprzylepnymi karteczkami), możemy przygotować z kolorowej tekturki komplety 25 kart. Każdy zespół otrzymuje swoją talię i do dzieła.
Pierwszym krokiem jest spisanie na tablicy part wyrazowych, składających się z niedokonanego i odpowiadającego mu dokonanego czasownika. Im więcej takich zestawień znajdziecie i zapiszecie, tym lepiej 🙂 Następnie uczniowie zapisują swoje przykłady, wybierając spośród podanych tylko dwanaście par (mogą rzecz jasna stworzyć swoje, zupełnie inne, tym lepiej, ale jeśli nie będą umieli tego zrobić, mają podpowiedź, więc nadal dobrze się bawią i są zaangażowani, hehe).
Na ostatniej, pozostałej pustej karcie należy wpisać taki czasownik, który niedokonany, od którego nie można utworzyć dokonanego. To nasz pechowiec i kukułcze jajo, którego należy się pozbyć 😀
Teraz nie pozostaje już nic innego, jak rozpocząć grę. W tym celu rozdajemy wszystkie karty pomiędzy graczy. Następnie odkładane są na bok pary (zwykle już “z pierwszej ręki” trafiają się takie). Uczestnicy kolejno wybierają po jednaj karcie od osoby, która siedzi przed nimi (kolejkę inicjuje ten, kto otrzymał na początku najwięcej kart). Kto zwycięża? Ten kto zostanie pierwszy z pustymi rękoma (znajdzie pary dla swoich wyrazów i nie trafi na pechowego samotnika). Przegrany trzyma “Piotrusia”.
A może urozmaicić rozgrywkę i poprosić zespoły, aby zamieniły się taliami? Czy to już wersja dla zaawansowanych? 😉
PS Początkowo chciałam wykorzystać do tego ćwiczenia karty Jaśnie Panicza (nie muszę Wam mówić, jak dziecię traktuje swoje zbiory, że matka chciała ich część uprowadzić, hehe). Doszedł on jednak do wniosku, że jest niezwykle do nich przywiązany (wszystkich?!) i nie może się ze mną podzielić. Ech. Taka historia 🙂
PS 2 Marzę o takich kartach, po których będę mogła pisać, a później wycierać. Już widzę, ile jeszcze zagadnień może stać się przedmiotem rozgrywki 😀
8 komentarzy “Piotruś dla zuchwałych ;)”
jaki była Wasz "Piotruś"? tzn jaki wyraz? Super zabawa!
Zamiast kart suchościeralnych (do mazania flamastrem) polecam klasyczną talię i tzw. protektory: plastikowe koszulki pasujące rozmiarem do kart. Do protektora wkładasz zwykłe karteczki po których można pisać, rysować i mazać, kiedy trzeba wyrzucasz i wkładasz nową, nic się nie ściera i nie plami palców. Polecam wypróbować, protektory do kupienia w sklepach z grami analogowymi.
koszulki to bardzo dobry pomysł
inny (sprawdzony!) to laminowanie – po zafoliowanych kartach też dobrze się pisze mazakami suchościeralnymi i łatwo zmazuje
a sama zabawa widzę ma potencjał edukacyjny do wykorzystania w wielu dziedzinach – można się tak pewnie też uczyć obcych słówek, szukać par samiec-samica, albo wyników różnych działań matematycznych – fajnie! 🙂
Wszystko można z takim kartami 🙂 I to jest w nich najlepsze.
O, nie wiedziałam, że jest taka możliwość, dziękuję za radę 🙂
Prosimy o jakieś przykłady (dla laików 😉
Najprościej jest wybrać takie czasowniki niedokonane (malować, sprzątać, czytać), od których łatwo utworzyć dokonane (namalować, posprzątać, przeczytać). Na "Piotrusia" można wybrać np. iść, od którego nie można utworzyć dokonanego 🙂
Dzięki 🙂