I jak tu nie wierzyć w Mikołaja?

Święta,święta i po świętach. Dobrze, że mamy jeszcze tydzień wolnego, to zdążymy odpocząć (o ile przy Pisklętach można mówić o odpoczynku, hehe). Póki co całymi dniami snujemy się w piżamach po mieszkaniu (uwielbiamy to, hehe). Gdyby jeszcze moje Miski nie miały kataru do pasa i niespożytych pokładów energii, którą trudno rozładować, byłoby idealnie (oczywiście gdyby rzeczywiście były spokojne, to martwiłabym się, że są chore, hehe).
Siedząc spokojnie w łóżku wracamy myślami do wigilijnego wieczoru. Co prawda Jaśnie Panienka widziała już Mikołaja w zeszłym roku, ale była wtedy zupełnie małym dzieciątkiem i myślę, że niewiele pamięta. W tym roku wiedziała, że coś się świeci 🙂 A gdy przyszedł wielki czerwony facet, skryła się za mama i z tego miejsca sprawdzała, czy wszystko jest w porządku (ostatecznie przełamała się, pomagała rozdawać podarunki i przybiła “piątkę” na koniec). Ciekawe było to, że właściwie po otrzymaniu pierwszego z podarków, nie była zainteresowana odpakowywaniem pozostałych (mała pluszowa panda robi nadal furorę i nigdzie się bez niej ruszyć nie można). Pozostałymi paczkami zajęła się, gdy kolacja już dawno dobiegła końca 🙂 Wtedy też przyszedł czas na zabawę nowymi klockami i oglądanie książeczek.
Inaczej zupełnie podszedł do sprawy Panicz. Jakiś miesiąc przed świętami zagadnął:

Mamo, ja wiem, że to wujek Wiesiek przebiera się za Mikołaja. Nie mówiłem Ci wcześniej, ale poznałem go ostatnio po skarpetkach i brodzie.

Mina moja musiała być bezcenna, hehe. A w Wigilię wiedza, wiedzą, a Misiek i tak się początkowo zestresował. Dopiero, kiedy nasz święty przemówił, syn nabrał pewności w swoich przekonaniach i z uśmiechem na ustach pomagał z prezentami, a później ochoczo rozrywał papier, za każdym razem radośnie pokrzykując: WOW, ale super (część podarków była z jego listy, ale nawet te, które się tam nie znalazły wywołały entuzjazm).

A co ja najbardziej lubię w świętach? Pakowanie prezentów i miny obdarowanych po otwarciu paczki. Świąteczne potrawy i Paniczowe śpiewanie kolęd. I Panienkę biegającą po mieszkaniu w sukience (na codzień trudno ją do tego namówić, hehe). I nawet życzenia przesyłane za pośrednictwem multimedialnych urządzeń lubię (choć staram się życzyć tradycyjnie, albo w rozmowie, albo korzystając z pomocy poczty i posyłając staroświecką kartkę, hehe). No i nie oszukujmy się: lubię dostawać prezenty (choć dawać bardziej). A że w tym roku przyleciały do mnie takie, które sobie wymarzyłam, więc wierzę w Mikołaja 😀 Czego i Wam, bez względu na wiek życzę 🙂
wasz belfer

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.