źródło: stylowi.pl |
Może nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie umieścił na liście gości niemal wszystkich dzieci z zerówki i pierwszej klasy. Cudnie wprost. Mimo tego, że zespół jest kameralny, to uzbierało się dwadzieścia sztuk. Ech. Ciekawe gdzie ich pomieszczę? I tak zaczęliśmy pertraktować, jak by zorganizować przyjęcie w taki sposób, aby nikogo nie pominąć i by wszyscy dobrze się bawili.
Całość zajęć prowadzona w oparciu o tytułowe opowiadanie z cyklu “Tappi i urodzinowe ciasto”.
Na powitanie uczestnicy zabawy otrzymują różnokolorowe wizytówki-ciasteczka z imionami i ustawiają się w kręgu. Kolejno wypowiadają swoje imiona i wykonują gest uzupełniając zdanie:”Mam na imię……. i piekę ciasto tak…. (tu następuje wymyślony gest)”.Pozostali uczestnicy powtarzają za każdym razem:”Oto jest …… ona/on piecze tak …….”
Po wzajemnym przedstawieniu się, proszę aby siedli na chuście animacyjnej i wysłuchali opowiadania o jednym miłym wikingu, który miał urodziny i jego przyjaciołach. Przeczytanie całego opowiadania nie zajmie więcej niż pięć minut, więc warto (a jeśli można dodatkowo rozbudzać zainteresowanie literaturą, to czemu nie- zboczenie zawodowe, hehe). W krótkiej rozmowie sprawdzam, czy po wysłuchaniu wszystkie dzieci uzyskały niezbędne dla dalszej zabawy informacje.
Kiedy już dzieci poznają historię tortu dla Tapieggo, proszę żeby podzieliły się na grupy zgodnie z kolorami wizytówek. Każda grupa otrzymuje portret jednego z przyjaciół wesołego olbrzyma i za pomocą dowolnie wybranej przez siebie techniki plastycznej przedstawia przyniesiony przez tego przyjaciela składnik. Gotowe portrety zwierzątek przyczepiamy w widocznym miejscu (byłoby genialnie, gdyby obok znajdował się portret samego Tapieggo).
Wiadomo już składników chcieli użyć bohaterowie opowiadania. Ale teraz to my, uczestnicy zabawy, zamienimy się w wielkie rosnące ciasto. Ustawiamy się w kręgu dookoła chusty i zaczynając od kucnięcia rośniemy powtarzając słowa: tumci, tu, tumci, tumci, ta, ta (to taki stary, harcerski pląs, którego dokładny opis znajdziecie <tu> ).
Kiedy już ciasto dobrze urosło, trzeba je ozdobić. I znów w wyznaczonych wcześniej grupach dzieciaki szukają pudełeczek z ozdobami (każdą grupa ma pudełeczko/pudełeczka w swoim kolorze). W zawiniątkach mogą być np. naklejki, którymi wyklejamy swoje ciasteczkowe wizytówki. Ponieważ do tego zadania trzeba będzie je odkleić proponuję, aby uczestnicy imprezy przykleili je do schematycznego tortu, który podarujemy wielkiemu świętującemu.
Obdarowany olbrzym cieszy się z prezentu, tymczasem ja pytam dzieci, czy wiedzą, kto jeszcze ma dziś swoje święto. Z całą pewnością będą wiedziały, że nasz Panicz 🙂 Proszę, aby ustawili się wokół chusty i złapali za jej brzegi. Powoli zaczynamy wachlować. W międzyczasie mówię, że wrzucę na chustę tyle piłek, ile lat kończy mały jubilat. Zadaniem grupy jest pilnować, aby żadna nie spadła. I żebym wrzuciła odpowiednio dużo kulek 🙂
Na koniec zapraszam dzieci na mały poczęstunek (tort i ewentualne życzenia). Wychodząc każde dziecko może zabrać ze sobą kolorowy balonik, jako znak, że było nam razem miło spędzić ten wyjątkowy czas.
Koniec 😀
2 komentarze “Urodziny Tappiego”
Kapitalny pomysł 🙂
Bardzo dziękuję 🙂