emocje bohaterów

Każdy pretekst jest dobry, by rozmawiać o emocjach. Nic zatem dziwnego, że gdy pracujemy z tekstem lektury, zastanawiamy się nad tym, jakie uczucia przepełniają poszczególne postaci w określonych sytuacjach. Poza walorem związanym z samopoznaniem, trenujemy dzięki temu trudną sztukę argumentacji. A gdy mamy do dyspozycji piękne #kartyDobrostanowe, praca przebiega nie tylko sprawnie, ale i w przyjemnych okolicznościach.

Ach, te emocje!

Lubię, gdy moje lekcje są rozwoje. Cieszy mnie, gdy przy okazji rozmowy o zagadnieniach związanych z językiem polskim, uda nam się również odnieść do sytuacji życiowych. Między innymi dlatego ucieszyłam się, gdy Magda i Kasia, autorki <kart dobrostanowych>, poprosiły mnie o przetestowanie stworzonego przez siebie narzędzia. Akurat omawialiśmy z czwartą klasą “Tajemniczy ogród”, a jest to (jak może pamiętacie) powieść wypełniona emocjami po brzegi.

Rozpoczynając pracę z kartami, wiedziałam, że na realizację założonych przeze mnie treści będę potrzebowała dwóch godzin lekcyjnych. A zaczęliśmy dość zwyczajnie. Zapytałam moich uczniów, jakie nazwy emocji znają. Podawane przez niech słowa zapisywałam na tablicy, tworząc swego rodzaju mapę myśli. Szybko okazało się, że część dzieciaków zna całkiem sporo nazw stanów emocjonalnych, część natomiast ograniczyła się tylko do radości, złości i miłości. To dowodziło, że zajęcia poświęcone temu, co możemy czuć, są ważne i potrzebne.

Dość istotne było dla mnie to, że oprócz samych nazw, dzieciaki miały za zadanie podać przykład sytuacji, w której możemy znajdować się w określonym stanie emocjonalnym. Miałam też pretekst, by zakomunikować: czuję się bezsilna, gdy wciąż proszę, byście nie rozmawiali i moja prośba nie przynosi żadnych efektów. Okazało się, że mówienie o własnych odczuciach przynosi zaskakujące efekty (i pozwala nie być sfrustrowanym w związku z powtarzającą się wciąż sytuacją).

Karty w ruch

Kolejnym krokiem było zaprezentowanie młodym ludziom kart dobrostanowych. Poprosiłam, by dzieciaki uważnie się im przyjrzały i zastanowiły, z jakimi emocjami mogą je powiązać. Z takich rozważań płynnie przeszliśmy do rozmowy na temat tego, jak czuli się bohaterowie omawianej przez nas lektury w wybranych przez uczniów sytuacjach. Oczywiście mam świadomość, że w wersji podstawowej zdanie kart jest nieco inne. Mam jednak poczucie, że wykorzystywane w pracy narzędzie powinno spełniać różne funkcje, zależnie od potrzeby 🙂

Po dokładnym obejrzeniu ilustracji młodzi ludzie wykonywali w zeszytach notatkę. Miała ona określony schemat i służyła nie tylko nazwaniu emocji, ale również kształtowała umiejętność uzasadniania własnej opinii.

Karta nr …. przedstawia………..

Tę emocję odczuwał/ odczuwała……………..

Miało to miejsce w sytuacji, gdy …………………

Chętne osoby dzieliły się przemyśleniami na forum. Dość ciekawa sytuacja miała miejsce wtedy, gdy kilka osób wskazało tę samą kartę, ale odczytywało ją w kategoriach różnych emocji. Było to doskonały pretekstem, by pokazać, że każdy z nas może inaczej pewne rzeczy interpretować. I nie ma w tym niczego złego. Różnimy się i to jest piękne.

Stań się artystą

Dalszy etap pracy to tworzenie własnych kart dobrostanowych. Poprosiłam, by dzieciaki zastanowiły się, którego z bohaterów powieści szczególnie polubiły. Poprosiłam również, by wskazali na tę emocję, którą uważają za najbardziej charakterystyczną dla wybranej przez siebie postaci. Na tej podstawie przeszliśmy do działań artystycznych. Czyli to, co tygryski lubią najbardziej.

Czwartaki z wielkim zaangażowaniem zabrały się do projektowania własnych kart. Z ogromną przyjemnością obserwowałam, że w tak zorganizowanej sytuacji edukacyjnej nawet dzieci niechętne pracom manualnym odnalazły się. Okazało się, że możliwość pokazania reszcie klasy swojego działa stanowiła nie lada motywację.

Dość ciekawe było to, że po opracowaniu ilustracji, uczniowie zamieszczali je na tablicy. Dzięki temu pozostali mogli obejrzeć efekty pracy koleżanek i kolegów. Oczywistym było zatem, że podjęliśmy rozmowę o tym, co zostało ujęte na obrazkach. Każdy, kto miał na to chęć, wybierał jedną z przygotowanych właśnie kart i opowiadała o tym, którą z emocji przedstawia. Próbował również dopasować do niej bohatera i sytuację. Jak się domyślacie, typy ochotników nie zawsze były zgodne z intencjami autora.

Po zakończonych zajęciach miałam poczucie dobrze wykorzystanego czasu. Nie tylko dlatego, że udało się zrealizować zamiar połączenia treści programowych i życiowych. To oczywiście też. Ucieszyło mnie jednak, że zbudowaliśmy wspólnie przestrzeń, w której dzieciaki nie bały się otworzyć. A to jest dla mnie zawsze najcenniejsze 🙂

Gdybyście mieli ochotę obejrzeć moje inne pomysły, które dotycząc pracy z “Tajemniczym ogrodem”, znajdziecie je <tu>. Aż sama sobie się dziwię, że miałam tyle czasu, energii i chęci, by stworzyć tę bazę. I cieszę się, że wciąż mogę z niej korzystać 🙂 Do czego i Was zachęcam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.