Wszyscy lubimy wolne dni. Szczególnie jeśli jest ich więcej niż tylko dwa weekendu. Nie jestem w tym przypadku wyjątkiem 🙂 Tak się jednak ułożyło w tym roku, że “majówka” trwa, nie jak to czasem bywało- tydzień, ale trzy dzionki. Dobre i to. Szczególnie, że Najlepszy Na Świecie Mąż akurat urlopuje i jest szansa na spędzenie kilku wspólnych chwil.
A w związku z dobrodziejstwem wolności postanowiliśmy nieco nadrobić zaległości towarzyskie 🙂 Nie będę Wam opowiadać, kogo i dlaczego odwiedziliśmy, grunt, że przy tej okazji powstała taka oto urocza panienka. Być może pamiętacie, że jedną z belfrowych pasji jest szycie (przeczytacie o tym choćby tu
<tu> ). Niesiona falą entuzjazmu, chcąc sprawić przyjemność jednaj małej kruszynce, powołałam do życia Elę, królisię strojnisię 🙂 Ponoć flamingi to najmodniejszy deseń sezonu (ach, to moje wyczucie, hehe).
A w kwestii wolnego szkolnego. No cóż. Przedmajowe rozluźnienie nakłoniło mnie do odwołania klasówki (no nieźle, niemal trudne do uwierzenia, hehe). No i oczywiście nie było prac domowych. A co myślę o zadawaniu do domu przeczytacie
<tu>. Tymczasem cieszcie się resztą majówki. My też mamy zamiar 🙂
PS A od jutra maturalne zmagania. Trzymam kciuki!