Ostatnio moje szkolne kotki dają mi ostro w kość. Szczególnie te licealne z Wyszczekaną Okularnicą na czele. Że nie lubią Mickiewicza, że im się nie podoba i po co on w ogóle pisał.
Chyba za karę, żeby oni, biedaczki moje, musieli się teraz męczyć. Tymczasem myśmy ledwo dotknęli tematu. “Sonety krymskie”, a co pięknego w tych opisach przyrody? “Ballady i romanse”- sami wariaci i obłąkańcy. Ech. Przypominam sobie jednak, co myśmy swego czasu mówili. Daleko było nam do uczniów idealnych, ale jakoś więcej pokory w nas było. Mówiąc krótko- nie dyskutowaliśmy tyle. A jeśli, to w nieco inny sposób.
PS W ramach pokuty, za zadanie tak “koszmarnej” pracy domowej, pozwoliłam sobie napisać listy do Moich Drogich Uczniów. Najpierw oni przelali swoje żale do Adama M. na papier, a później wspomniany Adam odpowiedział. Trochę pomogło, ale nie rozwiązało problemu. No cóż, będę próbować dalej 🙂 Może przemówi do nich <Algorytm miłości>, oby. W końcu “Power of trinity”, to nie wieszcz romantyczny 😛