|
źródło: dzieci.niania.pl |
Pada i pada. Ile to jeszcze będzie trwało? Właśnie w takie dni, jak dzisiejszy, kreatywność w robieniu głupot przez Panicza i Jaśnie Panienkę sięga zenitu. A ty rodzicu zaradź coś, inaczej diablątka rozniosą mieszkanie w pył. Ech.
Najlepiej byłoby wyjść po prostu na dwór. Skakanie w kałużach jest nieocenionym polem do popisu. Niestety do takich manewrów niezbędne są kalosze, a młodzieniec ze swoich bezczelnie wyrósł 🙂 A nowych nie zdążyliśmy zakupić. Więc odpada.
Drugim niezawodnym sposobem na zabicie nudy jest malowanie. Ale nie takie zwykłe, że kredki i karton. Nawet plakatówki się już znudziły. Jeśli malujemy to najchętniej po talerzach, słoikach, kubkach. Nie bądźcie więc zaskoczeni podczas wizyty w naszym Magicznym Domu, jeśli trafi Wam się któryś z naszych wytworów, hehe. Zwykle są to stwory, o istnieniu których nie mieliście do tej pory pojęcia (choć pracujemy na tym, pracujemy).
Zupełnie ostatnio, przez czysty przypadek, zaczęliśmy również naukę gry w statki. Nie śmiejcie się. Nigdy nie byłam mocna w takich rozgrywkach, ale pomyślałam (całkiem po belfrowsku), że będzie to doskonały sposób na utrwalanie liter i cyfr. Co prawda Panicz nie musi jeszcze znać ich wszystkich, ale treningu nigdy dość. Zwłaszcza, że traktuje to wyłącznie w zabawowych kategoriach (a ja nie wyrywam się, żeby wyjaśniać moją motywację). I tak nam jakoś leci.
Tymczasem dzieci grzecznie śpią, a ja, korzystając z okazji, idę poczytać. A o tym, co znajduje się na wakacyjnej liście lektur opowiem wkrótce 🙂