Dla wielu dorosłych nazwanie własnych emocji stanowi nie lada wyzwanie. Nic więc dziwnego w tym, że i dzieci miewają z tą trudną sztuką kłopoty. Aby jakoś zaradzić sytuacji postanowiliśmy ostatnio przyjrzeć się książeczkom zainspirowanym animacją “W głowie się nie mieści” (co prawda do kina jeszcze nie dotarliśmy, ale mam nieodparte wrażenie, że wkrótce się to zmieni, hehe). Tym sposobem, w gościnnych progach Zakręconego Domu znalazły się: “Strach”, “Gniew”, “Smutek”, no i oczywiście “Radość”.
Co nas urzekło? Oprócz typowo disneyowskich postaci (tak to z książkami na motywach bywa) znaleźliśmy wielce interesującą treść. Każdy z bohaterów przedstawia się, mówi o tym jaki jest i co się dzieje, kiedy go spotykamy. Dodatkowo proponuje przeróżne zadania, pozwalające młodemu czytelnikowi na zidentyfikowanie u siebie określonych stanów. Np. Smutek podkreśla, że czasem każdemu zdarza się gorszy dzień, w którym chce się płakać z byle powodu, ale on mija i zastępuje go harmonia. Radość natomiast zaprasza do wspólnej zabawy. Wylicza rzeczy, które wywołują uśmiech na twarzy. Proponuje sporządzenie własnej listy “poprawiaczy nastroju”. Zachęca do robienia śmiesznych min (fotografię lub ilustrację z własną miną można wkleić w wyznaczonym miejscu i zaglądać do niej zawsze wtedy, kiedy będzie ku temu potrzeba).
Dlaczego to takie ważne? Przede wszystkim dlatego, że świadome dziecko, to znający siebie dorosły. To również osoba, która wie, jak radzić sobie w różnych życiowych sytuacjach, panująca nad szalejącymi emocjami, ale i taka, która nie boi się tych emocji okazywać. Bo przecież każdy z nas ma prawo być zły lub smutny. W równie dużym stopniu jak zadowolony i radosny. Jeśli więc szukacie pozycji, która ułatwi Wam rozmowę z milusińskimi na te trudne tematy, to strzał w dziesiątkę.
PS W każdej części znajdują się naklejki z minkami oddającymi nastrój. A może umówcie się z dziećmi, że zamiast trzaskać drzwiami i tupać nogą dadzą Wam znać taką “minką” co czują? Wszystkim będzie z pewnością łatwiej przetrwać szczególnie trudne chwile 🙂
2 komentarze “Nazywamy emocje.”
Nas też urzekły te książki, bo w prostej formie zawarty jest bardzo pozytywny przekaz. Dziecko może nazwać swoje emocje i poradzić sobie z nimi. My dorośli też możemy się czegoś nauczyć 🙂 Pozdrawiam
nasz-zaczytany-swiat.blogspot.com
Mam nawet wrażenie, że przede wszystkim dorośli powinni poznać treść książeczek. Wszystkim byłoby wtedy łatwiej 🙂