źródło:http://pl.dishonored.wikia.com/ |
Choć minął dopiero tydzień wiem już, że najbliższy rok będzie rokiem wyzwań. Pierwsze już za mną. Część z Was pamięta pewnie, że koniec wakacji łączył się dla mnie z egzaminem związanym z awansem zawodowym. Niby nic wielkiego, a jednak… Nerwy, nerwy, nerwy i… uśmiechnięta komisja. Pomimo wszelkich przygotowań najchętniej uciekłabym w ostatniej chwili sprzed drzwi sali egzaminacyjnej. A byłby to błąd 🙂 Nie zazdroszczę wszystkim tym, którzy w najbliższym czasie będą musieli stanąć przed obliczem egzaminatorów (myślę szczególnie o moich wychowawczych maturzystach).
I tu przechodzimy do drugiego poważnego wyzwania. Od roku wiadomo, że formuła matury ustnej (choć nie tylko), ulega zmianie. Dla mnie: BOMBA. W końcu ktoś postanowił rozprawił się z prezentacją (przykro mi kochani moi uczniowie, ale uważam, że poprzednia formuła uczyła większość z Was kombinatorstwa i recytowania gotowców, a nie myślenia). Wszystko pięknie, ale obawy samych zainteresowanych sięgają niemal sufitu. Że nie dadzą rady, że to niesprawiedliwe i w ogóle, że nie. A ja myślę, że trzeba po prostu wziąć się do roboty. Trenować i trenować. Początki trudnej drogi do matury ustnej widać już na horyzoncie. Jest pomysł, jak zmotywować do działania. Będzie i ciąg dalszy. Bójcie się! I myślcie o tym, że jeśli przeżyjecie ten rok ze mną, to nic już Wam nie będzie straszne, hehe. Musze dbać o reputację 😉
A czego boję się ja? Może to śmieszne, ale organizacji mojego ukochanego konkursu. Nie straszne mi pozyskiwanie patronów (to wszak mogę załatwić przez internet). Z częścią partnerów poznaliśmy się już na tyle dobrze, że nie obawiam się też spotkania i rozmowy (tak, tak, kto by pomyślała, że belfer może być nieśmiały). Strach budzi we mnie poszukiwanie sponsorów. A tym razem, bez takich poszukiwań się nie obędzie. Ech, przygotuję duuużo melisy i jakoś może dam radę (muszę, no po prostu muszę).
I jeszcze jedno poważne zadanie. Choć nie całkiem nowe. W związku z moimi studiami podyplomowymi czeka mnie prowadzenie zajęć z dyslektykami. Czuję jednak, że po wakacyjnych praktykach mogę wszystko, hehe. Inspiracja zaczerpnięta, teraz czas na własną pracę. Zaraz po tym, jak przedstawię rodzicom, na czym “ta cała dysleksja” polega. A to może być najtrudniejsze.