Taki uczeń, to ma jednak ciężkie życie. Przychodzi spokojnie na egzamin i dostaje taki temat wypracowania: ” ciekawość-ułatwia, czy utrudnia życie?” Co z tym w ogóle zrobić? Jak podejść? Siedzi i myśli…
A może Mały Książę? Czy on był ciekawy? W końcu wyruszył na wyprawę po planetach. Coś musiało go do tego skłonić. Tylko jaki był tytuł utworu? “Mały Książę i Róża”. Była tam przecież jakaś róża. Ale była też pani Róża, taka od Oskara. Może ona była ciekawa? Albo chociaż ciekawska? Właściwie to już nie wie. Zaczyna coś kombinować, a nóż się uda..
No dobrze. Ale to dopiero jeden przykład. Jaki by tu dać drugi? Kto tam jeszcze był taką ciekawą postacią? Może stary Santiago, rybak z powieści Hemingwaya? Tyle dni wypływał w morze, a przecież niczego nie udało mu się złowić. I przyjaźnił się z takim młodym chłopcem. Tylko jak się ten chłopiec nazywał? Nie pamięta. No nic. I tak musi jeszcze coś wymyślić, bo dochodzi jednak do wniosku, że to bohater musi być ciekaw czegoś, a nie on, uczeń, ciekaw losów tegoż bohatera (choć ostatecznie się to nie wyklucza, ale nad tym się uczeń nie zastanawia, szkoda czasu).
<źródło> |
A może to nie musi być książkowy przykład. Może wystarczy odnieść się tylko do życia? Kto zabroni? Tylu teraz ciekawskich ludzi chodzi po świecie. Nic nie robią tylko wtykają nos w cudze sprawy. Straszne!
Tylko jeszcze policzy najpierw zapisane linijki. Jeśli okaże się, że jest więcej niż połowa wyznaczonego miejsca, to da sobie spokój. Przecież i tak się już mocno namęczył.
A egzaminator pochyla się nad każdą, nawet najkrótszą pracą…