Czasem mam wrażenie,że stoję już zupełnie pod murem, którego przecież głową nie rozbiję. Rozmyślam nie o swoich problemach, szukam rozwiązań, które ostatecznie i tak trafiają do kosza, a na koniec okazuje się, że przemawia przeze mnie złośliwość i zła wola. WRRRRR. W takich chwilach włączam Iron Maiden i w myślach podśpiewuję z wokalistą: run to the hills…
Nie wiem, czy wszyscy tak mają, ale myślę, że każdy lubi kiedy jego wysiłki nie idą na marne. A tymczasem w odniesieniu do niektórych jednostek ma się wrażenie, że im bardziej się staramy, tym gorszy osiągamy efekt. Ech. wniosek prosty, należy odpuścić (co też radzą bardziej doświadczone koleżanki). Bo po prostu czasem nie da się nic więcej zrobić.