Lubię czytać, żadna to tajemnica. Jest jednak coś, co lubię jeszcze bardziej. Lubię, kiedy moje dzieci czytają 😀
O tym, jak ważna rolę w moim życiu odgrywają książki, można się łatwo przekonać zaglądając od czasu do czas na prowadzony przeze mnie <fanpage>. Co jakiś czas pojawiają się tam fotografie, obrazujące co aktualnie czytam oraz pytania o to, co polecacie.
Oczywiście równie ważne jest dla mnie motywowanie szkolnych dzieci do sięgnięcia po książki. To dlatego powstała akcja <czytam, bo lubię> , która ze spory powodzeniem realizowana jest kolejny rok z rzędu (nawet nie spostrzegłam, kiedy weszła po prostu do stałych działań szkolnych). Kilka słów na jej temat pojawiło się nawet w artykule <Poczytaj(my)>, opublikowanym na łamach Magazynu Wychowawcy “Sygnał”.
Nie samą pracą jednak człowiek żyje (na szczęście), zatem nie ma niczego dziwnego w fakcie, że i prywatne dzieci próbuję zarazić miłością do literatury. A wakacje to idealny czas, by podwoić starania w tej materii.
Czytanie, dodaj do ulubionych!
Tegoroczna przerwa letnia stała się dość owocna, jeśli chodzi o odkrycia czytelnicze. Okazało się, że moja osobista młodzież daje się z łatwością “wkręcić” w książki 😉 Jak do tego doszło? W trzech prostych krokach 😀
Posłuchaj
Ponieważ w wakacje sporo podróżujemy, warto było zaopatrzyć się w audiobooki. Przyznam, że jest to dla mnie dość zaskakujące odkrycie. Już kilkukrotnie próbowałam się przekonać do takiej formy literatury, ale bez większego skutku. Nic nie mogę poradzić na to, że moje myśli odpływają niemal natychmiast, gdy lektor zaczyna czytanie. Tymczasem okazało się, że dzieciaki wprost przeciwnie. Zamiast przez cztery czy pięć godzin zajmować się telefonem (grać, oglądać filmiki itp.), siedziały jak zaczarowane i poznawały przygody bohaterów. Doskonale sprawdziły się “Opowieści z Narnii” (“Lew, czarownica i stara szafa” przypadła do gustu szczególnie Panience) oraz “Baśniobór” (“Plaga cieni”, której nie udało nam się wysłuchać do końca, wywarła takie wrażenie na Paniczu, że odnalazł w domu papierową wersję trzeciej części cyklu i postanowił ją dokończyć 😀 ). Bardzom dumna i zadowolona z takiego rozwoju wypadków.
Zaskocz
Literatura popularnonaukowa dla dzieci? Też coś! Kto by się spodziewał, że ciekawostki z życia zwierząt mogą zainteresować młodych ludzi. Stop. Wróć. Oczywiście, że każdy mógł się tego spodziewać. Przecież dzieci uwielbiają poznawać tajemnice otaczającego świata. Szczególnie jeśli opisane są zabawnym, trafiającym do nich językiem i dotyczą…. pup. No wiem, temat dość atrakcyjny dla młodszych i starszych 😉 Tak się złożyło, że w trakcie naszego wakacyjnego odpoczynku wpadła nam w ręce pozycja “Pupy, ogonki i kuperki” Mikołaja Golachowskiego (skądinąd, niezwykle sympatycznego człowieka, który stanął na szlaku naszej wakacyjnej przygody). O czym ta rzecz? Jak sam tytuł wskazuje, o pupach i przyległościach. Wszystko zostało jednak w taki sposób ujęte, że nie tylko młodociani mieli uciechę z poznawania kolejnych anatomicznych szczegółów. Lektura okazała się o tyle dowcipna, co pouczająca, również dla dorosłych. Codziennym rytuałem stało się czytanie, nie tylko przed snem (wtedy to już obowiązkowo), wszystkim zainteresowanym (a było ich więcej, niż tylko moja prywatna dwójka). Powiem więcej, moje prywatne latorośle zażyczyły sobie zakupienia zarówno “Pup, ogonków i kuperków” jak “Gęb, dziobów i nochali”. I to chyba najlepsze rekomendacja jakiej może doczekać się autor 🙂
Pozwól wybrać
Największym hitem stał się jednak “Pokemon Go. Nieoficjalny Podręcznik Trenera”. Wszystkich samodzielnie czytających można było spotkać o dowolnej porze dnia i nocy na wertowaniu tego “dzieła” i dyskusjach dotyczących poszczególnych postaci oraz ich umiejętności Jeśli dodamy do tego wymyśloną na potrzebę chwili zabawę, opartą o treść podręcznika, otrzymamy całkiem skuteczny w przekazie tekst. Można oczywiście oburzać się, że żadna to literatura, można również cieszyć z faktu, że dzieciaki potrafią wykorzystać to, co lubią do swobodnej zabawy. I udowadniają, że największą motywacją (również do czytania, które nie stoi na szczycie ulubionych czynności) jest ta wewnętrzna, wynikająca z żywego zainteresowania przedmiotem (wypadałoby wyciągnąć stosowne wnioski i wdrożyć je w szkolne życie).
A ja, po swojemu, oddaję się przyjemności obcowania z literaturą w każdej wolnej chwili (choć przyznam sprawiedliwie, że sporo czasu ochłonęło również rysowanie 😉 czego efekty możecie obejrzeć <tu> ). Dzięki możliwości korzystania z czytnika szczególnie chętnie oddaję się tej czynności wieczorami i nocami, bez zbędnego obciążania oczu. Chętnie poznam również Wasze propozycje na wakacyjne lektury. Mam jeszcze chwilę lub dwie, może skusze się na coś, co polecicie 😉