Rok z książkami

rok z książkami

Miniony właśnie rok był pod wieloma względami niezwykły. Zaskakiwał, dawał do myślenia, bawił, czasem smucił. Pod jednym szczególnie względem był wyjątkowy. Polubiłam kryminały 😀 


Nim jednak do tego doszło, upłynęło sporo wody. Na fali <Ogólnopolskich Wyborów Książek> sięgnęła po tytuły, które do tej pory odsuwałam od siebie. Trudno było mi zaakceptować, że Martin zawładnął wyobraźnią młodych ludzi. Siadłam jednak i pierwszy tom “Pieśni ognia i lodu” przeczytałam (wrażenia z lektury znajdziecie <tu> ).

Trzeba było przeprosić się również z Andrzejem Sapkowskim, czy poznać Riordana (pamiętajcie, że nie oglądam telewizji, więc filmowe przygody Peryseusza Jacksona były mi całkiem obce). Ten drugi nawet przypadł mi do gustu i z chęcią pochłonęłam wszystkie pięć części sagi o niezwykłym synu Posejdona.

I kiedy zaczynałam po woli dochodzić do wniosku, że poznałam już wszystko, co mogłam i chciałam, natrafiłam na powieść Katarzyny Bondy. Co prawda na rzeczonej liście lektur jej nie było, ale okazyjnie wpadła w moje ręce. I przepadłam.

rok z książkami
W ciągu półtora miesiąca przeczytałam wszystkie dostępne opowieści tej niezwykłej pisarki. I wciąż mi mało (a kolejne tomy dopiero we wrześniu 2016, dobrze chociaż, że akcja osadzona będzie w moim rodzinnym mieście, hehe). Zauroczył mnie podkomisarz Meyer, któremu dorównuje charakterem Sasza Załuska. Bohaterowie z krwi i kości. Ludzcy w swoich słabostkach, doskonali w niedoskonałościach. Targani przeczuciami, kierujący się intuicją. Pan i pani profiler

Zagadkowe morderstwa przeplatają się z historią. Sława nie idzie w parze z prawdą, a zaufanie z bezpieczeństwem. Jednym słowem: kawał dobrej, psychologicznej roboty. A morderstwo to tylko taki mały dodatek 🙂 
W miarę jedzenia apetyt rośnie. Sądzę, że pierwsze kryminalne kroki zapewnią mi długą i interesująca przygodę z tym gatunkiem. Nie może być inaczej.
rok z książkami
Oczywiście nie zawiódł i Kuba Ćwiek. Nie dość, że wydał  pod koniec roku rewelacyjnych “Chłopców”, to jeszcze wybrał się na spotkanie autorskie do Łodzi ( o czym przeczytacie <tu> ), że o czytanym gdzieś w styczniu “Dreszczu” nie wspomnę, hehe. Żyć nie umierać. 
Mam nadzieję, że rozpoczynający się właśnie 2016 r. będzie przynajmniej równie owocny jak miniony. Już widzę pierwsze tytuły, które go wypełnią.

PS Choć nie wzięłam udziału w żadnym czytelniczym wyzwaniu, czuję się usatysfakcjonowana liczbą “prywatnie” przeczytanych tytułów (lektur szkolnych wszak nie liczę). Z drugiej jednak strony, nigdy nie mam dość. 

wasz belfer

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.