O tym, dlaczego jestem szczęściarą

kocham czytać książki
<źródło>

Ja chora, prywatne dzieci chore, nawet prywatny mąż narzeka,że kiepsko się czuje. Początek upojnego weekendu, ech. Dobrze, że walentynek nie obchodzimy, bo i te trzeba by było uznać za zmarnowane.


Ale to właśnie dzień zakochanych doprowadził mnie to wniosku, że jednak jestem szczęściarą. Na dzisiejsze zajęcia, żeby nie było krzyku, że trzeba się mocno wysilać przy takim święcie, wymyśliłam redagowanie kartki walentynkowej. Niby żadna nowość, a jednak. Aby przejść do tej części zajęć trzeba było najpierw wypisać jak najwięcej literackich zakochanych par. I co się okazało? Że moi uczniowie (w liczbie siedmiu osób) wspólnymi siłami wymyślili ponad trzydzieści  takowych (o części książek nawet wcześniej nie słyszałam). To mnie tak bardzo cieszy 🙂 W dobie narzekania na poziom czytelnictwa, mogę powiedzieć uczciwie: a moi uczniowie czytają książki. Co z tego, że niekoniecznie lektury? Co z tego,że nie wszyscy? Najważniejsze,że w ogóle.


Tym optymistycznym akcentem zakończę moją dzisiejszą działalność, bo mam nieodparte wrażenie, że nie trzyma się mnie składnia 🙂

Tymczasem kochajmy…KSIĄŻKI 🙂
wasz belfer

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Komentarz do “O tym, dlaczego jestem szczęściarą”