był sobie słoń

Buszując po takim jednym portalu społecznościowym (wszyscy wiemy, którym, hehe), znalazłam na tablicy znajomej  polubienie fundacji “Słonie na balkonie”.
Ponieważ, jak może pamiętacie, chętnie angażuję się w różnoraką działalność dobroczynną, postanowiłam ową fundację sprawdzić (no wiecie, dowiedzieć się, wokół jakiego tematu skupia swoją działalność). Wstępne informacje zdecydowały, że i ja kliknęłam “lubię to” i na tamtą chwilę moja przygoda za słoniami  została zakończyła .
Powiecie: to żadna przygoda. Owszem. W tamtej chwili żadna, ale okazuje się, że być może będę mogła realnie zaangażować się w pomoc na rzecz dzieciaków objętych programami pomoc “Słoni”. Otóż okazało się, że wymyślono akcję “Setki słoni dla dzieciaków” (szczegóły znajdziecie <tu> ). Myślę sobie: mam maszynę, potrafię się nią posługiwać (lepiej, gorzej, byle do przodu, hehe), uszyję słonia i wyślę. Póki co projekt utknął w fazie testów. Na próbę wykonane zostały dwa egzemplarze, które, jak się pewnie domyślacie, trafiły do rąk Panicza i Jaśnie Panienki. Chociaż na okoliczność wykonania przytulacza idącego w świat nie mogłam sobie odmówić zamówienia kolorowych tkanin i będę kombinować dalej, kiedy tylko owe dotrą (przeprosimy się z Grubymi Nićmi SZyte i tyle), jest jeszcze trochę czasu 🙂
Mam jednak ogromną nadzieję, że to dopiero początek mojej współpracy ze Słoniami. Doszłam do wniosku, że do Tęczowego Domu Dziecka zabierać będę gimnazjalne kotki (są rozwojowi, bo dopiero w pierwszej klasie, więc w perspektywie dwa lata przed nami, hehe), a w wolontariat na rzecz słoni spróbuję zaangażować te starsze, licealne. Czy się uda? Nie wiem. Ale nie przekonam się, jeśli niczego nie zrobię w tym kierunku.
 A Wy?  Może również zechcecie przyłączyć się do akcji?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

6 komentarzy “był sobie słoń”