I want to ride my bicycle ;)

Wpis ten zacząć muszę od wyjaśnienia. Nie będzie ono obszerne, ale konieczne. 

Doskonale wiecie o tym, że niczym lwica młodych bronię czystości naszego pięknego, ojczystego języka (kto musiał wrzucać słowa do magicznego pudełka ten wie w dwójnasób). Skąd zatem taki tytuł?Ano stąd, że przyczepił się do mnie taki jeden kawałek i nie chce odczepić. Pewnie domyślacie  się już o jaki zespół i piosenkę chodzi, ale dla rozwiania niepewności : tak, to Queen i Ride bicycle.
Ponieważ jestem szczęśliwą posiadaczką miejskiego roweru, który kocham miłością pierwszą (choć jeszcze jakiś czas temu sądziłam, że mogę robić wszystko oprócz jazdy rowerem) pomyślałam sobie, że warto połączyć przyjemne z pożytecznym. W końcu zdarzył nam się taki sezon, kiedy (nie chwaląc się) przejechaliśmy niemal 1000 kilometrów. Niektórzy pomyślą pewnie: też mi wyczyn, ale dla nas to był wyczyn (przy małym dziecku i właściwie zerowym doświadczeniu w poruszaniu się takim środkiem transportu po mieście). Warto by ten sukces powtórzyć. 
Poza wszystkim ładnie byłoby też dać przykład moim służbowym dzieciom i przemierzyć drogę z domu do pracy jednośladem, a co.  Niech wiedzą, że to nie tylko moda, ale również sposób na życie 🙂 Z różnych rozmów wiedzą, że staram się żyć zdrowo (choć nie zawsze się udaje). Do niektórych teorii podchodzą ze zdziwieniem (np. zaskoczyło ich, że można nie pić alkoholu, bo komuś nie sprawia to przyjemności, ale do tego trzeba dorosnąć, a tak na marginesie- są właściwie dorośli, więc rozmawiamy na wszystkie tematy, które ich interesują), inne popierają ku memu zaskoczeniu. Może byłaby to dla nich motywacja? Na zasadzie:

 “Skoro pani może, to ja też”.

Na razie na zachętę dostałam od Najlepszego Męża na Świecie piękny wiklinowy koszyk na kierownicę (poprzednie dwa wykończyłam niestety). Póki co ma przemiłych mieszkańców, ale czas by zaczął pełnić swą zasadniczą rolę.
Może uda się namówić moich wychowanków na jakiś krótki rajd rowerowy (z poprzednią klasą mieliśmy też takie pomysły, nieco pokrzyżowała je moja ciąża, ech). Byłoby doprawdy miło. 
Poza tym dzięki Rowerowej Łodzi mamy przed szkołą taki ładny stojak, szkoda by się marnował 🙂
A przy okazji może porozmawiamy o Łódzkiej Masie Krytycznej i formach pokojowej manifestacji (nie mylić z manifestem, co często się zdarza, prawda?) Choć to w zasadzie temat na Wiedzę o Społeczeństwie, ale niech stracę. Na Godzinach Wychowawczych też musimy coś robić 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.